Podlaski “sznyt” + świetna, żydowska kuchnia + bywali tutaj (D.Szaflarska,J.Hoffman,K.Zanussi) + uprzejmość

Annie i Mariuszowi, którzy stworzyli to nietuzinkowe miejsce na mapie Podlasia udało się połączyć ducha Podlasia, jeśli chodzi o wystrój pokoi z nowoczesnością i funkcjonalnością. I tak są tutaj dostępne 24 pokoje, które są urządzone ze smakiem i elegancją.

Widać przywiązanie do elementów tj. stylowe meble, estetyczne tapety oraz dodatki tj. jak obrazy czy haftowane poduszki. Wszystko to jest ze sobą spójne i ma taki właśnie podlaski charakter. Był tutaj w głowie autorów pewien zamysł, który udało się z powodzeniem wcielić w życie.

W podobnym tonie urządzona jest restauracja-znajdziemy tutaj np. starą maszynę do szycia Stingera, maszynę do pisania Remingtona czy radio Diora. Oprócz tego na zewnątrz i wewnątrz sporo zdjęć archiwalnych z czasów kiedy właścicielem była żydowska rodzina społecznika-dr Abrahama Turka a potem rodzina Jaroszewiczów. Dzięki nim możemy przenieść się w czasie i wyobrazić sobie jak wtedy wyglądało życie codzienne ówczesnych mieszkańców.

Spożywanie posiłków w tym miejscu to czysta przyjemność; z głośnika sączy się spokojna, nastrojowa muzyka a przed nami na stole stoi jedno z dań z kuchni żydowskiej. I tutaj do akcji wkracza szef kuchni, który czaruje smakami. I tak np. gęsi pipek (konfitowany żołądek gęsi), pielmnieni w rosole, czulent-typowe danie żydowskie (szabasowe danie jednogarnkowe), poliki wołowe z kuglem, pierogi z kaczką a na deser np. pascha (tradycyjny orzechowy sernik żydowski z bakaliami) lub lody po izraelsku to tylko wybrane pozycje z bogatej oferty menu restauracji. Jest bardzo smacznie a mięso rozpływa się w ustach. Śniadania oferowane w formie bufetu (przy większej liczbie gości) lub w formie gotowej kombinacji wędlin, serów, dań na ciepło itd.(mała ilość gości). Porcje są odpowiednie i każdy wyjdzie stąd syty. Osobiście (jeśli tylko będzie wolny) od siebie polecam stolik dwuosobowy z fotelami. Tam jadło mi się…najlepiej. Można się wygodnie rozsiąść i spokojnie rozsmakować.

Dodatkowy prestiż miejsce zyskuje z powodu tych, którzy tu już jadali i jadają m.in. Danuta Szaflarska, Marian Dziędziel, Janusz Zaorski, Jerzy Hoffman, Anna Dymna, Wiktor Zborowski, Krzysztof Zanussi i wiele innych.

Jeśli jesteśmy ciekawi historii miejsca, to możemy też zawsze zamienić słowo w właścicielami. To ludzie otwarci z którymi można spokojnie porozmawiać. Jak już mowa o załodze tego miejsca, to Pani Magda i Pani Justyna zadbają o to, żeby czas spędzony w restauracji był czasem dobrze spędzonym; kultura osobista i ich podejście są tego gwarancją.

Położenie samego obiektu to centrum Tykocina. Miejsca takie jak kirkut, synagoga, zamek, ścieżka dydaktyczna są dosłownie kilka minut spacerem od Villi. Warto udać się na nieśpieszny spacer i przyjrzeć się m.in. żydowskim kamienicom. Do wojny ludność liczyła blisko 4.000 osób, Żydów było 2.000 osób.

O samej jakości Villi Regent niech świadczą także wysokie noty na booking’u-9.2/10 a także nagrody takiej jak Laureat Korony Smakosza.

Miejsce to polecę singlom, parom, rodzinom a także tym, którzy chcą tutaj urządzić np. komunię lub inną imprezę rodzinną. Jednocześnie Tykocin jest na trasie Podlaskiego Szlaku Bocianiego…, zatem strudzony rowerzysto tutaj spędzisz noc, smacznie się posilisz i nabierzesz sił na następne setki kilometrów.

Satysfakcja z pobytu i wyżywienia gwarantowana…moim doświadczeniem 🙂 Niech pozostałą część historii opowie duża galeria zdjęć.